Oliwier
(fot. Tycjan P.)
Kochani – to Oliwier. Z mych wnucząt numer czwarty.
Choć roczku jeszcze niema, już chodzi, to nie żarty.
Podobny jest do taty?, do mamy? – kto to wie?
A dla mnie najważniejsze: zaczyna lubić mnie.
Przyznaję, zaniedbałem dziadkowe powinności.
Zbyt rzadko go widziałem, nie chodząc prawie w gości.
Pokutną szatę wdziewam, w łysinę popiół sypię.
Być może jeszcze zdążę i winę swą odkupię.
Oliwier wzrokiem bystrym na wylot przejrzał mnie.
Zrozumiał, że kimś ważnym dla dziadka staje się!