Kamienica
Zwykła kamienica, dwa piętra od frontu
a ja od podwórka na trzecim mieszkałem.
Dodam tylko jeszcze raczej dla porządku:
w mieszkaniu ze strychu dzieciństwo spędzałem.
Ustęp w korytarzu i wodociąg tamże,
szczury wszechobecne ludzi się nie bały.
Starsi z mych kolegów lądowali w mamrze
a z tymi młodszymi byłem przez dzień cały.
Piłka, jeśli była – to tylko szmaciana,
kółko na patyku, gry w Zośkę i klasy.
Dbała o mnie wówczas siostra ukochana
bowiem do wieczora mama była w pracy.
A przecież szczęśliwie te czasy wspominam,
które wkrótce znikną w mroku niepamięci.
Dorosłem, zjawiła się przy mnie dziewczyna
na której wspomnienie łza się w oku kręci.
Pora mi odpocząć, myśli uspokoić,
schłodzić nieco serce mocno ożywione.
Mym nowym marzeniom nie pozwolić broić,
sprawić aby dni te nie były stracone.
Brak takich podwórkowych zapisów, a przecież tym z wiersza można obdzielić większość
OdpowiedzUsuńdzieciarni z naszego pokolenia. Jeśli nie trzecie piętro, to parter. Jak nie strych, to piwnica...
Jakieś dachy, płoty, komórki. Dzieciarnia i młodzież nad rzeką, bez opieki... nie brakowało
przykrych zdarzeń. Dzieciństwo osadzone w tamtych latach wydaje się prostsze. Jednak..
czy możemy być bezkrytyczni. Wiersz, może mimo woli, mówi o drogach i bezdrożach
samowychowania. Może mieliśmy więcej szczęścia jak rozumu i przez to znaleźliśmy
się na tych "dobrych" ścieżkach.
I ten temat wiersza, podobnie jak w wierszu "tańczącym" do przegadania nie tylko przy kawie :)
Pewnie się już pakujesz :)
Pamiętaj - tam płynie fala za falą, powraca wiatr...
Pozdrowienia, LE, jesienne, z czerwonym od porannych chłodów winem na moim
betonowym płocie.
Cieszę się bardzo, bo wiem, że doskonale mnie zrozumiałaś. I w pełni zgadzam się z Twoim twierdzeniem, że trudne warunki nas hartują i być może tworzą odpowiedzialnych ludzi.
OdpowiedzUsuńZerknę na te adresy z przyjemnością, choć nie wiem, czy teraz czas mi pozwoli.
Pozdrawiam serdecznie.
Takie wino jesienią ma najpiękniejsze kolory, wręcz płomienne...
OdpowiedzUsuńTrafiłaś w sedno, część dzieciństwa opisałem już dawno w wierszu "Dzieciństwo", przypominam go w kontekście Twoich spostrzeżeń co do samowychowywania. Bez opieki, nieraz w bardzo niebezpiecznych sytuacjach (np. wspinałem się po daszku na duży dach i po dachach chodziłem po wielu kamienicach sąsiednich. Dzisiaj tego daszku już nie ma ale nie miałbym odwagi po nim wejść). Być może wiele pracy miał mój Anioł Stróż?
Pozdrawiam serdecznie.
Nie tylko Twój miał dużo zajęć, mój też musiał się napracować i też nie raz.
UsuńKiedyś przesiedziałam wiele godzin na dachu, skulona i przerażona czekając, aż ktoś z dorosłych wróci z pracy i pomoże mi zejść :)
Teraz można się śmiać z takich wspomnień...
Wróciłeś, więc zostawiłam kawę, a Ty, gdybyś mógł jutro pamiętać o herbacie... :)
Co prawda to takie spóźnione jutro ale herbatę przyniosłem. Jednak zaniosę do Ciebie. I jeszcze zagadka. W jakiej piosence padły słowa; "...I ona także gdy była mała kasztany kładła matce do pieca..."?
UsuńPozdrawiam serdecznie.
"I ona także gdy była mała
UsuńKładła kasztany matce do pieca
Wieczorem poznał mnie z nią koleżka
Dziewczęca buzia o ślicznych rysach
Dobrze wiedziałem gdzie ona mieszka
Lecz się wstydziłem nawet napisać
Więc moje wszystkie myśli nieśmiałe
W nocy na płocie znów wypisałem "
Przyznaję, że nie pamiętałam tej piosenki :)
Najczęściej nie znam odpowiedzi na zagadki. Może budzą niepokój, prawie strach, że odgadnięcie może obudzić nie te uczucia?
Dzisiaj tylko łapczywie się napiję Tej zagadkowej, zaczarowanej herbaty. Ale jak tylko będę miała chwilę, to uważniej przeczytam o tym wszystkim, o czym dzisiaj powiedziałeś :) Teraz muszę odejść...
Świetnie! Dodam jeszcze te myśli nieśmiałe: "...Że jesteś jak powiew wiosny na ulicy, gdy wiatr ci na biodrach wygładza spódnicę. I jesteś piękniejsza w tym słonecznym złocie... A ona wiedziała, kto pisał na płocie...".
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Uchwyciłeś i opisałeś niegasnący urok dzieciństwa - takie wspomnienie jest bezcenne, można się nim ogrzać w każdej chwili, zamykając oczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:-)))
Niezwykle mile i trafnie napisałaś. Wstyd przyznać ale właśnie w trudniejszych momentach wracam do takich wspomnień jak i do mojego stawu, którego już nie ma. Został w wierszu i pamięci.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Takie wspomnienia zawsze mnie rozczulają, tez mam w swoim tomiku wspomnienia z tamtych lat. Elpiku jak ja dawno u Ciebie nie gościłam, może jeszcze mnie pamiętasz, to ja dawna czardasz.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zostawiam.
Czy masz jeszcze blog? Wpadłem przed chwilą na ten, co mam w linkach ale tam jest 2012 r.
UsuńBardzo mi miło, że przetrwałaś trudne chwile i odwiedziłaś mnie. Zapraszam częściej.
Pozdrawiam serdecznie.
Zapraszam ,mam bardzo ciekawą informację ,myślę ,że Cię zainteresuje ,wartościowa pozycja ,bardzo aktualne dane ,
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:))Molekułka