Jesienne słońce
(z lamusa)
Jesienne słońce - to prawdziwy czar,
choć nie zasłużyłem i nie jestem wart
- jednak dla nas przecież słoneczko świeciło
a nie powiem, iżby nie było mi miło.
Jesteś tym słoneczkiem na bezchmurnym niebie,
gdy kryją Cię chmury - bardzo brak mi Ciebie;
chodzę wówczas smutny, cichy, zagubiony
- trudno, prosto z mostu powiem - porzucony!
Dzisiejszego piękna nie oddadzą słowa,
bo oprócz pogody ważna jest rozmowa,
którą z Tobą milcząc także przeprowadzam:
to kłócę się z Tobą, to z Tobą się zgadzam.
Dębów ani śladu, liści dębu mrowie,
skąd się wzięły tutaj?- nigdy się nie dowiem.
Ważne, że tak miło dla nas szeleściły,
brązowym kobiercem u stóp się ścieliły.
Jesienne słoneczko pragnę w przyszłym roku
powitać weselszy; chcę dotrzymać kroku
Twoim wymaganiom i Twoim pragnieniom
i - nie dać się zniszczyć okrutnym wspomnieniom.
Tylko z Tobą - wierzę - udać się to może;
jeśli będziesz ze mną, życie swe ułożę
normalnie i prosto: zakręty skasuję,
ale... chociaż troszkę Ciebie potrzebuję!