Marzyciel
Wielbił ją w marzeniach, wznosił wprost w niebiosy,
wiatrom kazał szarpać, rozwiewać jej włosy,
deszczom, tym majowym – moczyć jej sukienkę
pragnąc, choć przez chwilę trzymać ją za rękę.
Czekał godzinami stojąc w pustym oknie,
martwiąc się jesienią, czy aby nie moknie,
szykował przekąski, same smakołyki,
by gdy będzie jadła – słuchać z nią muzyki.
Jak to się skończyło? Odfrunęła w świat
znacząc w jego sercu niezatarty ślad.
Poznał wiele kobiet, takich z krwi i kości
lecz w jego marzeniach nadal tamta gości.