8/24/2016

Wieś

Wieś


Jest taka wieś, zwyczajna – teraz w obrębie Krakowa
a przecież do tej pory myśli zaprząta od nowa.
Tam byłem często w wakacje: sady i pola i las,
pasałem gęsi i krowy w szczęśliwy dzieciństwa czas.

Łąka podmokła pod lasem, żaby, zaskrońce i traszki,
staw zarośnięty rzęsą, zwykłe, dziecięce igraszki.
Dom kryty strzechą, obora – zwierzęta tak blisko ludzi,
drewniany ustęp w pobliżu i strych, co obawy me budzi…

Na strychu nie było cicho: szmery, szuranie i piski
- kie licho - sobie myślałem i strachu byłem bliski.
Wreszcie pojąłem: to myszy – odtąd się strychu nie bałem,
przed swoją siostrą kochaną na strychu wciąż się chowałem.

Stodoła to istne cudo gdy pełna słomy i siana
zapach me zmysły pobudzał, nieraz tam spałem do rana.
Pamiętam młócki cepami, sąsiedzi wspólnie młócili,
choć popijali wódeczkę – nigdy się nie pokłócili.



Wieczorem było ognisko – zapach pieczonych ziemniaków
Wiatr z dymem niósł hen daleko ze śpiewem wiejskich chłopaków.
W pobliskim stawie swój koncert żaby wieczorem kumkały;
ach jakże byłem szczęśliwy, szybko przemijał dzień cały.



Jeżdżę tam czasem choć nie wiem, co mi wizyty te dają
bo przecież wszystko się zmienia, tylko wspomnienia zostają.
Nie ma już stawu ni chaty lecz ocalała stodoła
- choć poczerniała na starość, do siebie ciągle mnie woła.


17 komentarzy:

  1. Teraz zrobiłam kawę, bo chciałabym spokojnie na Twojej wsi posiedzieć. A odezwę się, gdy filiżanka opustoszeje.

    OdpowiedzUsuń
  2. O takiej porze w sierpniu można spokojnie posiedzieć, chłonąć zapach zżętych zbóż i świeżo skoszonego siana. Wkrótce dojdzie jeszcze zapach kwitnącej maciejki i być może ogniska w którym nawet płonące placki krowie pachną...
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tak dawno powiedziałam, że kawa jest zaczarowana i filiżanka z której ją pijemy, też.
      U Ciebie napisałam, że wrócę, gdy filiżanka opustoszeje. Przez nieuwagę odczarowała się. Tylko nie wiem, czy kawa, czy filiżanka. Teraz będziesz musiał postarać się, żeby wszystko wróciło do normy...
      Bywałam na wsi, odmiennej od Twojej, ale z podobnymi właściwościami - wszczepiła tkliwe, dobre, sentymentalne wspomnienia.
      Tam chodziłam z sitem nad staw, zbierać rzęsę, żeby kaczuchy miały co jeść.
      Kiedyś dostałam pajdę z okrągłego chleba. Chleb był wielkości blatu małego stolika. Kromka była posmarowana smalcem. W kubku było mleko, jeszcze ciepłe z dojenia. Smak tego i obraz zostały we mnie na zawsze.
      A przecież wtedy miałam może piętnaście lat?
      Teraz poznałam Twoje wspomnienia, trochę inne, ale szybko wsiąkłam w nastrój...
      Wiesz, szkoda, że wszystko co dobre we wspomnieniach już tak daleko, za jesiennymi mgłami.
      Rozmazałam się, znowu proszę, żebyś zajął się kawą. Obawiam się, że takie prośby będą się powtarzały.
      Wczoraj byliśmy w Rewie, ale nie dotknęłam piasku, nie chciałam zatrzeć śladów.
      Pozdrowienia, LE. W poniedziałek podeślij dobrą myśl.

      Usuń
    2. Każdy człowiek ma inne wspomnienia ale z uwagi na skromny wymiar wiersza niewiele udało mi się w nim zamieścić. Nieco rozszerzę: w soboty piekli chleb na cały tydzień. Zapach i smak także do dzisiaj pamiętam. Nie udało mi się takiego nigdzie znaleźć. Częściej jadłem z masłem (mięso było rzadko, więc i smalec także), popijałem kwaśnym mlekiem tak twardym, że można było kroić nożem. Ciepłe, prosto od krowy też piłem dziwiąc się, że takie pyszne i tłuste (gdy nie odciągali śmietanki ale i śmietanę także jadłem) a z gotowanego - uwielbiałem gruby kożuch, gdy w spiżarni mleko postało dłużej i schłodniało.
      W niedzielę późnym wieczorem prześlę dobre myśli.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Każdy człowiek ma inne wspomnienia ale z uwagi na skromny wymiar wiersza niewiele udało mi się w nim zamieścić. Nieco rozszerzę: w soboty piekli chleb na cały tydzień. Zapach i smak także do dzisiaj pamiętam. Nie udało mi się takiego nigdzie znaleźć. Częściej jadłem z masłem (mięso było rzadko, więc i smalec także), popijałem kwaśnym mlekiem tak twardym, że można było kroić nożem. Ciepłe, prosto od krowy też piłem dziwiąc się, że takie pyszne i tłuste (gdy nie odciągali śmietanki ale i śmietanę także jadłem) a z gotowanego - uwielbiałem gruby kożuch, gdy w spiżarni mleko postało dłużej i schłodniało.
      W niedzielę późnym wieczorem prześlę dobre myśli.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    4. Wiem, że myśli były dobre i za nie dziękuję, ale niedziela to nie poniedziałek, może dlatego znowu mam powód do zmartwienia.
      Pogodne niebo, zielony wrzesień - to wzbogaca odczucia. Wszystko inne coraz bardziej wzburzone...
      Pozdrowienia, LE, zostawiam kawę, sama już prawie wypiłam.

      Usuń
    5. Gdyby człowiek umiał drugiemu usuwać wszelkie problemy... Tak mi przykro, że nie pomogło.
      Wrzesień obdarował nas pogodą sierpniową z takich ciepłych, słonecznych sierpni. Dawno temu byłem nad morzem w sierpniu dwa tygodnie i prawie dzień w dzień padał deszcz. Ale jak się domyślam - deszcz byłby tylko niewielkim powodem do zmartwień. Zatem z przyjemnością wypiję kawę, by (W "Małym Księciu" jest postać Pijak. Pytany, dlaczego pije, odpowiedział, że pije, by zapomnieć. O czym? Zapytał Mały Książę? - Pijak odparł: nie pamiętam). Piję wobec tego kawę, by jednak zapamiętać.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. O takiej porze w sierpniu można spokojnie posiedzieć, chłonąć zapach zżętych zbóż i świeżo skoszonego siana. Wkrótce dojdzie jeszcze zapach kwitnącej maciejki i być może ogniska w którym nawet płonące placki krowie pachną...
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Taką wieś też pamiętam. Obudziłeś we mnie tęsknotę za domem mojej babci! Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, zawsze zostaje w nas coś, za czym możemy i często chcemy tęsknić...
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Widzisz, zawsze zostaje w nas coś, za czym możemy i często chcemy tęsknić...
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. Ja też mam taką ukochaną wieś z dzieciństwa ,spędzałam tam wakacje u cioci ,też jeszcze był dom pod strzechą z piecem chlebowym stodoła i obora i też spało się na sianie,wiązało snopki, wiozło się je
    drabiniastym wozem do stodoły i to były najpiękniejsze wspomnienia ,bo potem jak już wybudowali nowy dom to już nie było pieca chlebowego ,po chleb szło się do sklepu z jajkami ,gdzie sklepowa za te jajka dawała chleb.Krowy się pasło na łące,sad z wiśniami i śliwkami.Oj to były piękne, beztroskie dni.
    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za piękne wspomnienia ,poczułam się dużo młodsza,oj pobiegało by się po tych łąkach ,po tych polach:))Molekułka

    OdpowiedzUsuń
  6. W tej chacie piec był od strony sieni, drzwi sieni na przestrzał; chleb piekli co sobotę i przez tydzień był równie smaczny. Zapach i smak pamiętam do dzisiaj. Tak samo jazdę na pełnym snopków zboża wozie drabiniastym, tak wysoko, że gdyby człowiek spadł - ale nikt się tym nie przejmował. A jedna z kur chowała jajka w sadzie - moim zadaniem było je znaleźć.
    Myślę, że człowiek dotąd jest młody, póki tak się czuje, zatem to nie zasługa wiersza tylko młodej duszy...
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę,że dusza się nie starzeje,tylko z wcielenia na wcielenie, zdobywa mądrość i doświadczenie.Zawsze mi się wydawało ,że już żyłam wiele razy, więc jeżeli moje przeczucia mnie nie mylą to moja dusza już zgromadziła trochę doświadczenia.Ale myślę,że trzeba mieć po prostu dobry kontakt ze swoją duszą.
    Moje boskie ja pozdrawia Twoje boskie ja:))Molekułka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż mi pozostaje w takiej sytuacji? Pięknie dziękuję i obyś miała rację.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  8. Myślę ,że już się wygrzewasz na słoneczku i wylegujesz się na cieplutkim piaseczku,życzę pięknej pogody ,miłego urodziwego towarzystwa i masy wspaniałych wrażeń.:))Molekułka

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety, jeszcze nie a nawet wcale nie, bo nic z wygrzewania się. Słońca muszę unikać, zostaje zwiedzanie itp.
    Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń