Energylandia
Już trzeci raz byłem w tym dziecięcym raju
i przyznam, żem chyba niespełna rozumu.
Bo całkiem na trzeźwo nie na żadnym haju
wtopiłem się chętnie do kolejek tłumu.
Cóż chciałem osiągnąć w mym podeszłym wieku
wsiadając z młodymi w roller-coastera krzesła?
Ciekawość tych przeżyć tkwi w każdym człowieku
oraz chęć sprawdzenia, czy odwaga przeszła…
Warto było, jechałem na dwóch najważniejszych
a serce nie padło, chociaż przestrzegano.
Czyżbym wciąż należał do tych odważniejszych,
czy też do tych głupich, których wyśmiewano?
Kochani, namawiam, by z dziećmi, wnukami
przyjechać, kto nie był – czas Wam szybko zleci.
Dzieci zachwycone będą atrakcjami
a dorośli mogą poczuć się jak dzieci.
Nie wsiadłabym. Ani zachęcona namową, ani potrzebą opieki nad dzieciarnią, ciekawość czy chęć niezwykłych przeżyć też by mnie tam nie zawiodła. Widzisz, zdarzają się i takie osobniki, jak ja.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że podejdziesz do tego wyznania ze zrozumieniem. :)
Na promie też całe dwanaście godzin strach nie schodził mi z ramienia, ale nie było innej drogi... więc...
Dziś wieczór polany deszczem. Nostalgia wpędza w niepotrzebne myślenie, które tym razem wrogiem...
Przyniosłam herbatę.
A ja w żadnym wypadku nie śmiałbym się z kogokolwiek, kto nie wsiądzie na te roller coastery. Wiem, sam siebie wystawiam na pośmiewisko - wszak w moim wieku powinienem być bardziej stateczny...
OdpowiedzUsuńW ten gorąc (tylko rano było chłodniej po nocnym deszczu, teraz jest 26 stopni w cieniu) herbata jest wręcz wskazana. Dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń