Moje
miasto
To miasto czarodziejskie, przyzywa, mami, kusi
- kto nigdy go nie widział, przyjechać tutaj musi.
To w nim się urodziłem, tu żyję i pracuję
- choć różnie w życiu bywa – być tutaj potrzebuję.
Gdy idę ulicami, wspomnienia powracają,
radosne czy też smutne – zapomnieć się nie dają.
Jak każde miasto rośnie i z dnia na dzień pięknieje,
na dalsze dni szczęśliwe przywraca mi nadzieję.
Co z tego, że w mym sercu żal, smutek i tęsknota,
na radość, szczęście, miłość powraca mi ochota.
I chociaż w nim mieszkały – nieliczne, przyznam
damy,
to jednak w moim mieście wciąż jestem zakochany!
I to jest piękne:)) :)) :))
OdpowiedzUsuńUff - nareszcie pochwała a już moja pusta pycha zdychała z głodu. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
A, nie lepiej brzmi nadęta pycha? Ale mi to do Ciebie wcale nie pasuje.Jak się ktoś napracuje, stworzy piękny wiersz, to zasługuje na pochwałę, pycha raczej się nie wysila, tylko bez powodu nadyma.To cudownie że znalazłeś swoje miejsce na ziemi i jest bliskie Twemu sercu:))
OdpowiedzUsuńMoja pycha była pusta, bo głodna pochwały. Dopiero po Twoim wpisie stała się nadęta. Moim zdaniem zbyt wysoko mnie oceniasz, jestem pyszny choćby dlatego, że wcale specjalnie się przy pisaniu wierszyków nie napracuję. Ot, piszę, co mi serce dyktuje lub ślina na język przyniesie.
UsuńCo do miejsca na ziemi... jest tak, jak mówisz. Jednak - posłużę się słowami Agnieszki Osieckiej, które wyśpiewali =Skaldowie=: "...Życie jest formą istnienia białka ale w kominie coś czasem załka...".
Pozdrawiam serdecznie.
I to jest cudowne ,pisać to co w sercu gra.Molekułka:))
OdpowiedzUsuńA ja nie jestem zadowolony, bo przez znaczny czas gra tylko smętne melodie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.