Rozterka...
(z lamusa)
Znów za oknem jesienna, dziwna mgiełka się snuje,
coś mnie woła i wabi, drogę na dwór wskazuje.
Słuchać tego wezwania? Zniknąć w mgiełki oparach?
Czy kolejny raz zostać? Nadal bardzo się starać?
Choć ogarnia mnie niemal bezgraniczna tęsknota,
chociaż zżera od środka żal - okrutny despota...
Mimo tego, że zdradzam ciągle wolną mą duszę
- będę nad tym panował. Nigdzie z domu nie ruszę.
Nagle przyszło olśnienie: wadą mego jestestwa
jestem ja. Egoista. Do Bożego Królestwa
takich sobków nie wpuszczą. Święty Piotr nie zezwoli
bo bym płakał i w Niebie i narzekał, że boli.
Umieć innym pomagać - to największe zadanie
a o sobie nie myśleć - oto moje przesłanie.
Tylko wtedy me grzechy może odpokutuję,
wtedy także zapomnę. I od nowa spróbuję...
(Jak smakuje wdzięczności szczery uśmiech wzajemny.
Smutnych dni już nie będzie - każdy będzie przyjemny.
Wówczas miłość do innych znów zawładnie mym sercem,
poznam nowych przyjaciół... już nie będę w rozterce!).