Kometa...
(z lamusa)
Patrzę na kometę widoczną na
niebie,
lecz po chwili krótkiej
widzę... właśnie Ciebie.
Jak kometa świecisz wysoko
nade mną,
jesteś równie piękną, równie
niedostępną.
Zresztą - główny urok
lecącej komety
to jej oddalenie. Inne jej
zalety
w sferze ducha raczej,
czyli: zwiastowanie
tego, co nadejdzie, co
pewnie się stanie.
Jest między kometą a Tobą
różnica:
kiedy jesteś blisko - także
mnie zachwycasz.
U komety jądro z żelaza i
skały,
a u Ciebie serce... przy
Tobie drżę cały.
Kometa zagładę przynosi gdy
blisko,
przy Tobie - rozpaliłbym
chętnie ognisko.
Cud - warkocz komety to
kawałki lodu,
a z Tobą na pewno nie
zaznałbym chłodu.
Zostawmy kometę pośród
gwiazd na niebie,
powróćmy na ziemię i
spójrzmy na siebie.
To przez Twój figlarny na
twarzy uśmieszek
ten dla Ciebie wierszyk
napisał dziś Leszek.
Jednak nie napiszę dla kogo
te słowa.
Zastanów się, pomyśl: to
serce, nie głowa
odpowie poprawnie komu je
kieruję.
Pisałem je z serca. Tak po prostu
czuję.
Pamiętam, że niechętnie otwierasz linki, ale na ten pozwól się namówić.
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=gyVujrAvkdA
I na dzisiejszą kawę, która w chmurności dnia może sprawić cuda.
LE, pozdrowienia.
Znam, piękne, dziękuję. Tylko znowu nutka smutku: piosenkarz zmarł przedwcześnie chyba na Majorce, jak pamiętam na serce...
OdpowiedzUsuńA moja odpowiedź dla Ciebie - choć dawno temu to opublikowałem:
Wyobraźnia
Marzę o kobiecie - takiej z dobrym sercem
Taka jest lekarstwem, gdy jestem w rozterce.
Można na nią liczyć w bogactwie i w biedzie
Na takiej kobiecie nikt się nie zawiedzie.
Marzę o kobiecie smukłej i wyniosłej
Przy takiej - chcąc sprostać - sam bez końca rosnę.
Dumna, elegancka od samego rana
Czyha, aż się potknę, dobrze wychowana...
Marzę o dziewczęcej sylwetce kochanki
Przy niej byłbym rześki wieczory i ranki.
Taka, jeśli tylko potrafi pokochać
Sprawi, gdy jej braknie, że wciąż będę szlochać.
Marzę o kobiecie co wyrosła z biedy
Taka wnet doceni te moje zalety,
Których inne nie chciały dostrzec niewdzięcznice.
Taką chętnie chciałbym „trzymać za spódnicę”.
Za dużo tych marzeń - przyznaję to z żalem
Takiej, wiem - nie znajdę, bo jej nie ma wcale.
Jednak wyobraźnia moja nie jest mała
Wykreować mogę, jeśli się postaram.
Trochę suchych liści zebranych jesienią
Kilka płatków maku - barwionych czerwienią
Garstkę słomek żyta - przypalonych słońcem
Skropić wszystko deszczem i - już prawie kończę.
Brak mi może mgiełki, co w polu się snuje
Brak mi coś dla serca, które miłość czuje.
Brak mi całej garści z palety urody...
Lecz najbardziej szkoda, że nie jestem młody!
Kawa istotnie pomaga ale ważniejsze są słowa i intencje nawet bez słów, za które pięknie dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie.
Jeszcze nie wiem, co Ci powiedzieć...
UsuńNa tę chwilę - daj rękę, sprowadzę Cię na Ziemię, ktoś musi :)
Gdzieś mam wiersz, o młodości, która była, może odnajdę.
Dzisiaj byłam dzielna, dlatego może nagroda, co? chociaż łyczek kawusi?
Już dosyć mocno stąpam po ziemi, bo sporo czasu mam zajęcia z wnuczką. I jestem z tego bardzo zadowolony.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że byłaś dzielna. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
Kawa jest dobra a piję w domu z małych filiżanek, stąd jest ich nieco w ciągu dnia.
A teraz - zupełnie niezdrowo, wiem - namawiam na kolejną kawę a do niej (lub po niej) - babka piaskowa.
Smacznego.
Pozdrawiam serdecznie.
Przysiadłam, że by powiedzieć, że znalazłam wiersz o którym myślałam... a Ty w tym samym czasie przyniosłeś kawę :)
Usuńtak jeszcze się nie zdarzyło!
UsuńWięc... wiersz, o którym wspominam, wkleiłam na Fiordzie, bo wiem, że lubisz tam wracać.
A w sprawie sprowadzania... pewnie bywam zbyt dosłowna, jeśli tak to odebrałeś. Albo może na stare lata zrobiłam się zrzędliwa, za radykalna, albo licho wie, co jeszcze.
Już przestaję mówić i mówić, trzymam za uszko... filiżankę :) i wypijam kawę. Powoli, bo zapracowałam sobie na chwilę wytchnienia.
LE, pozdrowienia, jak zawsze, ciepłe.
Ależ sprowadzaj mnie na ziemię, proszę. Zdaję sobie sprawę, że zbyt często spoglądam w górę, myślę o niebieskich migdałach czy innych równie mało realnych sprawach. Może wydaje mi się, że wzlatując ku górze zostanę dostrzeżony przez Amora który mnie postrzeli? Zresztą postrzelony już od zawsze chyba jestem.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Z tymi brzydulami nie do końca jest jak piszesz. Pamiętasz piosenkę "Jestem brzydka" - Sławy Przybylskiej? Wklejam fragment:
OdpowiedzUsuń"...Jestem brzydka - ja wiem - niekrasiwaja
Ludzie mówią tak o mnie, a on
A on czeka po pracy każdego dnia
Odprowadza mnie aż pod sam dom...".
Lub inaczej: "Każda potwora znajdzie swojego amatora" - może zbyt wulgarnie ale sens ujęty poprawnie. Skracam: to wspaniałe, że nie tylko o mężczyznach można powiedzieć, iż nadal są małymi chłopcami, skoro i Ty lubisz baśnie! Co ubarwia szarość codzienności jak nie powrót do baśni, cudów, marzeń i snów? A miłość? Czy nie jest także niczym bajka? Pewnie, trzeba stąpać po ziemi ale w jakiejś części zostańmy dziećmi. Komu to miałoby przeszkadzać.
Postaram się przeczytać wszystkie Twoje brzydule, dziękuję za linki.
Pozdrawiam serdecznie.
Przeczytałem wszystko i wpisałem tylko kilka słów do "Kochaj brzydulę".
UsuńPozdrawiam serdecznie.