11/27/2016

Rozterka

Rozterka...
(z lamusa)


Znów za oknem jesienna, dziwna mgiełka się snuje,
coś mnie woła i wabi, drogę na dwór wskazuje.
Słuchać tego wezwania? Zniknąć w mgiełki oparach?
Czy kolejny raz zostać? Nadal bardzo się starać?

Choć ogarnia mnie niemal bezgraniczna tęsknota,
chociaż zżera od środka żal - okrutny despota...
Mimo tego, że zdradzam ciągle wolną mą duszę
- będę nad tym panował. Nigdzie z domu nie ruszę.

Nagle przyszło olśnienie: wadą mego jestestwa
jestem ja. Egoista. Do Bożego Królestwa
takich sobków nie wpuszczą. Święty Piotr nie zezwoli
bo bym płakał i w Niebie i narzekał, że boli.

Umieć innym pomagać - to największe zadanie
a o sobie nie myśleć - oto moje przesłanie.
Tylko wtedy me grzechy może odpokutuję,
wtedy także zapomnę. I od nowa spróbuję...

(Jak smakuje wdzięczności szczery uśmiech wzajemny.
Smutnych dni już nie będzie - każdy będzie przyjemny.
Wówczas miłość do innych znów zawładnie mym sercem,
poznam nowych przyjaciół... już nie będę w rozterce!).

6 komentarzy:

  1. Wątpliwości, rozterki, pytania do siebie i innych... to wszystko wpisuje się w życie - jak data urodzenia i nadanie imienia. Część przeżytego można naprawić, niektórych zdarzeń nie warto ruszać wspomnieniami, inne... sama myśl o nich sprawia, ze myśli się uśmiechają, a serce dziwnie omdlałe...
    Niejedno postanowienie diabli na widłach roznieśli, dlatego może nie przyrzekać, tylko przy dobrej okazji wykonać powinność.
    Może lepiej nie słuchaj mnie dzisiaj, bo kto wie, czy do wieczora nie zmienię zdania...
    Bo zaraziłam się rozterką :)
    LE, pozdrowienia, ciepłe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wzbudziłaś mój śmiech za te widły, dziękuję!
    Zostawiam południową kawę i biegnę do Ciebie.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sobotnie słońce znaczy więcej, niż mogłam się spodziewać bo - dostałam wnuczęta na trzy czwarte dnia i wszystko stało się prostsze, łaskawsze, radosne.
      Zrobiliśmy wspólnie kawę, którą i Tobie przynieśliśmy.
      Żurek już sam się gotuje, mamy czas żeby z Tobą tę kawę - łyk po łyczku :)
      A za Twoją, którą zostawiłeś wcześniej, dziękuję, chociaż wypiłam już dawno.
      LE, miłego, pogodnego dnia :))

      Usuń
  3. Widzisz, mnie jest o tyle łatwiej zawsze, że mieszka ze mną także wnuczka, dla której jestem dziadziusiem... Nie muszę chyba już nic dodawać, bo wszystko wiesz.
    Dziękuję za kawę i ciepłe słowa.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. -- http://molekulka.blog.onet.pl/2015/02/06/dla-tych-co-sibie-nie-kochaja/
    Dzieci to wspaniali nauczyciele,tylko czy my chcemy się od nich uczyć?Wydaje się nam że pozjadaliśmy wszystkie rozumy ,ale to nam się tylko tak wydaje ,dzieci widzą świat świeżym spojrzeniem ,taki jaki jest ,a my oglądamy świat w krzywym zwierciadle ,przez pryzmat naszych starych i tak często fałszywych poglądów i przekonań .
    Pozdrawiam :)) Molekułka

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem, przez lata wpajamy dzieciom w procesie nauczania wszystko, co ma się im kiedyś w życiu przydać zatracając w nich inne posiadane przez dzieci właściwości. Ale to niewyczerpany temat, ledwie go dotknęliśmy.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń