11/07/2017

W pustce

W pustce


Błądzę. Chodzę w koło po swych dawnych śladach.
Przewracam się, wstaję, milczeć nie wypada,
więc piszę - to samo - o swej samotności;
użalam się, płaczę - nie czuję radości.

A przecież jest jeden nieodparty powód
abym był szczęśliwy: mam miłości dowód
wyraźnie widoczny w jasnych oczach Twoich;
mówić o miłości swojej się nie boisz.

Choć w piosenkach, filmach - dla młodych jest miłość
- miałbym nie uwierzyć, że nam się zdarzyło
doznać znów miłości i to z wzajemnością?
Mam z niej zrezygnować i skończyć z czułością?

To jest takie piękne, wszystko wokół zmienia,
snuję znów na przyszłość plany, zamierzenia.
Myślę o jesieni, jak o pięknej wiośnie;
czuję, że w mym sercu radość wnet zagości.

4 komentarze:

  1. Powiedzieć - wypełnienia tej nadziei życzę każdemu - za mało.
    Można dodać - syty głodnego nie czuje. Myślę, że pośród nich są wyjątki
    z uwrażliwieniem na drugiego człowieka, czekającego na miłość.
    Ta z kolei ma swoje odmiany, powody, przytrafienia... lista jest długa,
    trudno odgadnąć czy dotrze do celu i za którą przyczyną.
    Dopijam kawę, Twoja czeka.
    Uśmiechniesz się do dnia? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ każdy dzień witam z radością, że się obudziłem tu i teraz... Co do odmian miłości - moim zdaniem jest ich tyle, że nie sposób je opisać. A prawda zapewne nie wymaga opisywania miłości, wystarczy stwierdzić: miłość jest lub - (co najczęściej zbyt pochopnie uważamy za miłość) jej nie ma. Podobnie, jak prawda - mimo słynnych trzech prawd góralskich - prawda albo jest albo jej nie ma.
    Kaw wypiłem już cztery choć małe, więc dzisiaj wystarczy.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,hej...
    "– A któż ci powiedział – rzekł widzący chaos jego myśli garbus – że miłość musi być dobra? Na Szerń, żeglarzu, w imię tego uczucia popełniono na świecie więcej zbrodni niż w imię czegokolwiek innego, wyjąwszy może władzę! To najbardziej podstępne, okrutne i zaborcze uczucie, jakie może dotknąć człowieka, wyzwala bowiem inne: zawiść, zazdrość i gniew. Wszystko, co w nim dobre dotyczy tylko jednej osoby. Pomyśl zatem, synu, nim nazwiesz znów dobrym owo coś, nie będące niczym innym jak kaleką, wynaturzoną, przepoczwarzoną przyjaźnią, która zaiste jest wzniosła i piękna. Mówię ci z całą mocą, że bez miłości świat byłby szczęśliwszy, pod warunkiem, że pozostałaby na nim przyjaźń. "

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie dziwię się cytowanemu garbusowi: ma prawo do takich stwierdzeń zapewne na podstawie swoich doświadczeń. Zakłada jednak trzeźwo, że "Wszystko, co w nim dobre, dotyczy tylko jednej osoby" a ja zakładam optymistycznie, (bo do końca moich dni wierzyć będę w miłość wzajemną), że istnieje miłość wzajemna, że dwoje osób może się równocześnie kochać. A nawet, gdy kocha tylko jedna osoba - miłość nie musi przerodzić się w nienawiść. Ta osoba, która kocha - zawsze będzie chciała, by chociaż tej drugiej wiodło się jak najlepiej.
    A przyjaźń? Może być wartościowa ale nigdy, gdy zostanie zaproponowana osobie która pokochała bez wzajemności. Wówczas oferowanie przyjaźni jest najgorszą z możliwości. Już lepiej, by wzorem Norwida - niekochana osoba "...Ustąpiła na mil sześć tysięcy...". Lub jak w innym jego wierszu: "...Aż przyjdzie pora, że coś więcej znaczy wyjść, niż pozostać po obojętnemu...".
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń