W pustce
Błądzę. Chodzę w koło po swych dawnych śladach.
Przewracam się, wstaję, milczeć nie wypada,
więc piszę - to samo - o swej samotności;
użalam się, płaczę - nie czuję radości.
A przecież jest jeden nieodparty powód
abym był szczęśliwy: mam miłości dowód
wyraźnie widoczny w jasnych oczach Twoich;
mówić o miłości swojej się nie boisz.
Choć w piosenkach, filmach - dla młodych jest miłość
- miałbym nie uwierzyć, że nam się zdarzyło
doznać znów miłości i to z wzajemnością?
Mam z niej zrezygnować i skończyć z czułością?
To jest takie piękne, wszystko wokół zmienia,
snuję znów na przyszłość plany, zamierzenia.
Myślę o jesieni, jak o pięknej wiośnie;
czuję, że w mym sercu radość wnet zagości.
Powiedzieć - wypełnienia tej nadziei życzę każdemu - za mało.
OdpowiedzUsuńMożna dodać - syty głodnego nie czuje. Myślę, że pośród nich są wyjątki
z uwrażliwieniem na drugiego człowieka, czekającego na miłość.
Ta z kolei ma swoje odmiany, powody, przytrafienia... lista jest długa,
trudno odgadnąć czy dotrze do celu i za którą przyczyną.
Dopijam kawę, Twoja czeka.
Uśmiechniesz się do dnia? :)
Ależ każdy dzień witam z radością, że się obudziłem tu i teraz... Co do odmian miłości - moim zdaniem jest ich tyle, że nie sposób je opisać. A prawda zapewne nie wymaga opisywania miłości, wystarczy stwierdzić: miłość jest lub - (co najczęściej zbyt pochopnie uważamy za miłość) jej nie ma. Podobnie, jak prawda - mimo słynnych trzech prawd góralskich - prawda albo jest albo jej nie ma.
OdpowiedzUsuńKaw wypiłem już cztery choć małe, więc dzisiaj wystarczy.
Pozdrawiam serdecznie.
Hej,hej...
OdpowiedzUsuń"– A któż ci powiedział – rzekł widzący chaos jego myśli garbus – że miłość musi być dobra? Na Szerń, żeglarzu, w imię tego uczucia popełniono na świecie więcej zbrodni niż w imię czegokolwiek innego, wyjąwszy może władzę! To najbardziej podstępne, okrutne i zaborcze uczucie, jakie może dotknąć człowieka, wyzwala bowiem inne: zawiść, zazdrość i gniew. Wszystko, co w nim dobre dotyczy tylko jednej osoby. Pomyśl zatem, synu, nim nazwiesz znów dobrym owo coś, nie będące niczym innym jak kaleką, wynaturzoną, przepoczwarzoną przyjaźnią, która zaiste jest wzniosła i piękna. Mówię ci z całą mocą, że bez miłości świat byłby szczęśliwszy, pod warunkiem, że pozostałaby na nim przyjaźń. "
Nie dziwię się cytowanemu garbusowi: ma prawo do takich stwierdzeń zapewne na podstawie swoich doświadczeń. Zakłada jednak trzeźwo, że "Wszystko, co w nim dobre, dotyczy tylko jednej osoby" a ja zakładam optymistycznie, (bo do końca moich dni wierzyć będę w miłość wzajemną), że istnieje miłość wzajemna, że dwoje osób może się równocześnie kochać. A nawet, gdy kocha tylko jedna osoba - miłość nie musi przerodzić się w nienawiść. Ta osoba, która kocha - zawsze będzie chciała, by chociaż tej drugiej wiodło się jak najlepiej.
OdpowiedzUsuńA przyjaźń? Może być wartościowa ale nigdy, gdy zostanie zaproponowana osobie która pokochała bez wzajemności. Wówczas oferowanie przyjaźni jest najgorszą z możliwości. Już lepiej, by wzorem Norwida - niekochana osoba "...Ustąpiła na mil sześć tysięcy...". Lub jak w innym jego wierszu: "...Aż przyjdzie pora, że coś więcej znaczy wyjść, niż pozostać po obojętnemu...".
Pozdrawiam serdecznie.